wtorek, 1 grudnia 2015

Coraz bliżej święta i... mandarynki.

    

    Dzisiaj większość dnia spędziłam na nauce, przynajmniej Finanse są już w miarę ogarnięte, gorzej z Kakiem... ale liczę na łaskę pana K.! Ewentualnie ukryję tajne informacje na karcie wzorów... :D Choć w sumie przytaczając słowa M., pan K pewnie ma to głęboko gdzieś! Zwłaszcza zważając na to, jak wyglądały nasze zajęcia. Jedynie dwa zadania w 90 minut? Co to dla nas! Fakt faktem przesada w obie strony nie jest dobra, i taki całkowity luz nie jest wskazany, ale jednak muszę przyznać, że facet jest konkretny, i chyba jedyny, którego tak bardzo polubiliśmy w tym semestrze. Za to Finanse... Brr! Zajęcia owszem są bardzo ciekawe, i muszę przyznać, że chodzę na nie z przyjemnością, ale prowadząca lubi dowalić roboty nam, oraz również sobie, a jej decyzje są nieprzewidywalne. I to zaliczenie przedmiotu... Esej. Nigdy w życiu nie pisałam esejów na co najmniej 8 stron, a zwłaszcza na tematy z finansów publicznych. I tak, jeszcze nawet nie zaczęłam. Mam plan jednak wyrobić się z tym do końca następnego tygodnia. Czy wyrobię się z tym? Nie mam pojęcia, ale dużo czasu nie zostało. Mam nadzieję, że po prostu spokojnie zaliczę ten przedmiot. Że zaliczę ten semestr. Razem z tą pieprzoną rachunkowością! Błagam was duchy czegokolwiek i jakiekolwiek (wtf?), dajcie mi mega siłę i chęci!
    Nawet nie spodziewałam, że napisanie tutaj kilku słów dziennie będzie sprawiało mi taką przyjemność. Nawet jeśli nie komentujecie, serio! Tzn. byłoby mi bardzo miło, jeśli widziałabym, że kogoś choć trochę interesuje to, co tutaj piszę, że jest ktoś z kim mogłabym porozmawiać/ podyskutować w komentarzach na wybrane tematy, cokolwiek. Ale nic na siłę, również i bez tego miło mi się tutaj "zwierza" :)  Za to chętnie poczytałabym blogi innych. Również takie zwykłe, lifestyle'owe, ale nie tylko. Więc apeluję do moich potencjalnych czytelników: podlinkujcie mi tutaj swoje blogi, chętnie je odwiedzę!
    Już grudzień. Okropnie ten czas leci. Aż nie wiem czy się z tego cieszyć czy nie. Chyba nie. Myślę, że osiągnęłam ten wiek, na którym chciałabym się zatrzymać. Teraz będę się tylko starzeć... Co prawda nie osiągnęłam jeszcze choć połowy wyznaczonych "zadań", ale z drugiej strony nie jestem aż tak wymagająca. Tzn. własna rodzina, własne mieszkanie jest czymś całkiem normalnym i oczywistym w celach życiowych, ale reszta tak naprawdę jest drugoplanowa. Chcę znaleźć pracę, w której w miarę będę się realizować, oraz żyć szczęśliwie u boku ukochanego. Podróże również mi się marzą, ale to są dość odległe plany. A zwłaszcza w dobie ostatnich zdarzeń na świecie. Quo vadis Europo?! Ci u góry są sami sobie winni, szkoda tylko, że cierpią ci całkiem niezależni od decyzji władz. Ba! Że cierpią ci, którzy od początku byli przeciw! Tak właśnie jesteśmy tylko jednym, małym, nic nie znaczącym ziarnkiem piasku, po którym ludzie depczą. Dosłownie. Albo jesteśmy takim piaskiem w kuwecie. Ktoś z góry dosłownie na nas sra, a my dosłownie toniemy w gównie. DOSŁOWNIE. Kwestia czasu.
    Zaraz będą święta, a ja muszę koniecznie wybrać się w tym roku na jarmark. Poczekam jednak jeszcze trochę, aby bardziej poczuć ten klimat, który uwielbiam! Bez śniegu to nie to samo, ale nie bądźmy wymagający - taki klimat, a na to nie mamy wpływu. W Australii mają jeszcze gorzej! Wczoraj w budynku E na uczelni ktoś zjadł mandarynkę - idą święta, idą. A zapach mandarynek tak niemiłosiernie temu służy, że chyba kupię kilogram, i wpierniczę na raz! Uwielbiam! 
   Powoli myślę nad prezentami świątecznymi. Tzn. myślałam już dawno, ale nic nie wymyśliłam i teraz myślę intensywniej. I będę musiała się w z roku na rok coraz mocniej wysilać, taki urok. Ale sprawia mi to wielką przyjemność. Sama nie jestem wymagająca. Owszem, miło ujrzeć jakąś małą niespodziankę pod choinką dla siebie, ale tak naprawdę mogłoby to być cokolwiek, niekoniecznie prezent wartości połowy mojej wypłaty. Z drugiej strony dostać już gotowy upominek w postaci balsamu do ciała i żelu pod prysznic... Nie chodzi o konkretną zawartość, ale pójście na łatwiznę. Mógłby to być zwykły kubek czy skarpety, ale jeśli w sprezentowanie go został włożony pewien wysiłek, cieszy milion razy bardziej. Nie jest tak? 
    Za jakieś dwa tygodnie chcę ubrać moją małą białą choinkę. Niby wcześnie, ale poczuć ten klimat w mieszkaniu jest bezcenny! Uwielbiam święta. Teraz już tak. Nie te 5-6 lat temu, kiedy nie było świąt. Nie było przez Ciebie. Teraz już są. Więc pozwólcie mi się nimi tak cieszyć...

    Trzymajcie jutro za mnie kciuki!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz