środa, 16 grudnia 2015

Moja pielęgnacja twarzy.

    
    Cześć! Postanowiłam zrobić dzisiaj coś tematycznego. Postawiłam tym razem na moją obecną pielęgnację twarzy. Opowiem również co nie co jak moja cera wygląda teraz, oraz jak wyglądała kiedyś i przez co przechodziłam. Zdjęć nie będę dodawać, bo wtedy cała moja anonimowość tutaj poszła by się... ekhm. Zacznę od faktu, iż mam cerę problemową. Bywało lepiej lub gorzej, jednak do tej pory nie jest ona doskonała. Pierwszy trądzik z tego co pamiętam pojawił się jakoś w 5 klasie podstawówki. Nie pamiętam jak on wtedy wyglądał, jednak z tego co kojarzę, już wtedy pojawiały się na mojej twarzy zaskórniki i od czasu do czasu ropne pryszcze. Oczywiście wtedy jeszcze nic specyficznego do twarzy nie stosowałam. Któregoś razu jak użyłam do mycia twarzy żelu z Under20 mojej siostry, to skóra schodziła mi praktycznie płatami. Miałam zbyt delikatną cerę, a żel okazał się za silny. O żadnym kremie wtedy nie było mowy. Nie jestem jednak pewna, czy nie przemywałam wtedy cery jakimś tonikiem. Suma sumarum - trądzik nie znikał, a wręcz przeciwnie - było go coraz więcej. I to wyjątkowo uparty rodzaj trądziku - oprócz ropnych pryszczy, cała moja twarz była obsypana zaskórnikami zamkniętymi, z którymi męczę się do dnia dzisiejszego. Pamiętam mój epizod u kosmetyczki, kiedy ta robiła mi zabieg, którego nazwy nie znam, polegający dostarczaniu mojej cerze ozonu (?! - o ile dobrze pamiętam), za pomocą prądu. Zabieg miałam robiony kilka razy, jednak nie pamiętam by były po tym jakieś spektakularne efekty. Jednak już wtedy dręczyło mnie coś jeszcze  - trądzik neuropatyczny. Czyli przede wszystkim wielokrotne rozdrapywanie strupów powstałych po pryszczach, a przy tym utrudnianie w procesie ich gojenia, a co za tym idzie powstawanie szpetnych blizn. Już w wieku 14 lat w drugiej klasie gimnazjum zaczęłam używać podkładu. W międzyczasie odwiedzałam panią dermatolog, która przepisała mi dwie silne maści - Davercin i Locacid. Miałam nimi smarować twarz na przemian. I wiecie co? Zadziałało! Cała kuracja trwała dobre 3-4 miesiące, skóra na twarzy łuszczyła mi się okropnie, ale nie miałam na twarzy ani jednego zaskórnika. Pamiętam jak podeszła wtedy do mnie koleżanka i powiedziała: "I., Ty nie masz już pryszczy!". Moja radość nie trwała długo, ponieważ po dłuższym czasie stosowania tych specyfików musiałam je dostawić, z tego względu, że był to antybiotyk. I co? I wróciło. Ale mimo wszystko wydaje mi się, że nie powróciło już aż tak dużo, jak było wcześniej. Używałam wtedy do pielęgnacji kremu, żelu i toniku z firmy Bandi. Jednak nie mam pojęcia kiedy przestałam to stosować. Na wakacjach w 2012 roku byłam również na manualnym oczyszczaniu twarzy. Chodziłam cała czerwona przez 3 dni, po czym po niecałych dwóch tygodniach wszystko powróciło. Tak, wiem, takie zabiegi powinno się powtarzać. Ale tyle co ja się wtedy nacierpiałam, a potem chodziłam z masakrowaną twarzą, to nie mogłam sobie pozwolić na to w trakcie szkoły. I dodatkowo koszty - 120 zł za zabieg jednak piechotą nie chodzi. Od tamtej pory testowałam różne specyfiki, jednak za cholerę nie mogę przypomnieć sobie konkretów. Z kremów z tego co pamiętam rezygnowałam, ale tonik zawsze wchodził w ruch. Makijaż zmywałam z tego co pamiętam mleczkiem, co za którymś razem kosmetyczka mi odradziła, bo mówiła, że mleczka strasznie zapychają pory. Dodatkowym ogromnym problemem było dla mnie świecenie. Dalej moja twarz jest czasem latarnią, jednak zauważyłam, że problem się trochę zmniejszył. Hormony? Nie mam pojęcia, co tak naprawdę w moim przypadku na to wszystko wpływa. A obecnie? Obecnie moja cera jest w dość dobrej formie. Co prawda te cholerne zaskórniki zamknięte są cały czas obecne, jednak jest ich coraz mniej. Wiadomo, zdarzają się dni, kiedy pojawia się wysyp, a z niego tworzą się stany zapalne, jednak takie sytuacje zdarzają się zdecydowanie rzadziej. Trądzik neuropatyczny jednak wciąż mi dokucza, nawet przed chwilą zdrapałam strupa na brodzie. I te okropne blizny... to one tak naprawdę teraz szpecą moją twarz, i głownie z ich powodu używam w codziennym makijażu podkładu. A teraz do konkretów.

 Jak wygląda moja aktualna pielęgnacja? 

Do mycia twarzy: 
-aktualnie żel do mycia twarzy z Barwy, Siarkowa moc. Jednak na dniach przerzucam się na żel do mycia twarzy z Bioliq, ponieważ ten z Barwy już się kończy. Wrażenia pewnie opiszę w notkach. Żel stosuję raz dziennie, wieczorem do zmywania makijażu.

Do przemywania:
-Tonik ogórkowy z Ziaji od kilku dni, wcześniej tonik antybakteryjny również z Barwy. 


Krem na noc:
-BingoSpa, krem złuszczający z 5% kwasów AHA, kiedyś krem nawilżający z Barwy. - pomyślałam, że skoro kiedyś pomogły mi mega złuszczające maści, to może taki krem również sobie poradzi?

Krem na dzień: 
-Bioliq, krem matujący do cery trądzikowej, kiedyś krem matujący oraz nawilżający z Barwy. (Tak, miałam całą serię :) )

Maseczki:
-BingoSpa, Błotna maska do twarzy z kolagenem - skóra po niej jest super miękka i nawilżona, następnym razem sięgnę po Redual+

Peelingi:
-Peeling enzymatyczny do cery tłustej, Ziaja - mam wrażenie, że mnie zapycha, Dużo lepiej wg mnie sprawował się peeling enzymatyczny z tej firmy do cery wrażliwej, jednak wydawało mi się, że na moją oporną i grubą skórę był za słaby. 

    Staram się za bardzo nie kombinować i nie przesadzać. Używałam kiedyś przez 3 miesiące BioOil na blizny, jednak nie zauważyłam specjalnej różnicy i porzuciłam to. Może nie powinnam? Ciągle walczę aby osiągnąć ładną cerę, niestety jest to jak walka z wiatrakami. Mam jednak nadzieję, że kiedyś jakimś cudem uda mi się osiągnąć mój cel, a jeśli tak będzie, to koniecznie się tym podzielę z Wami, bo wiem, że mnóstwo ludzi boryka się z tym wyjątkowo opornym rodzajem trądziku. A możę Wy znacie jakieś pomysły, sposoby, jak pozbyć się zaskórników zamkniętych? HELP!

   To tyle na dziś, postaram się na bieżąco całą pielęgnację aktualizować, a następnym razem dodam notkę o moich kosmetykach do makijażu. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz