środa, 9 grudnia 2015

Dylemat - co dalej?

     
   Ale jestem zła! Wiedziałam, że coś w końcu stanie mi na drodze! Czekałam z niecierpliwością na piątek, aby pójść spokojnie pokupować prezenty, i z ciekawości zaglądnęłam na stronę x-kom aby oglądnąć jakieś ciekawe gadżety, i zauważyłam, że zniknął z oferty Sony Smartwatch 2 silikonowy, czarny, który zamierzałam kupić mojemu R.! Obdzwoniłam sklepy we Wrocławiu, w obu zgodnie stwierdzono, że zmienił się dostawca, i przy ostatnim zamówieniu przyjęto jedynie srebrne i czarno szare. Nie byłoby w tym wielkiego problemu, gdyby nie to, że są one znacznie droższe! Zostaje przeszukiwanie całych internetów i ewentualnie allegro, jednak osobiście boję się kupować tak drogie rzeczy "na odległość". A już zwłaszcza w dobie miliona podrób, które cholernie ciężko rozróżnić od oryginałów. No nic, czeka mnie trochę więcej "pracy" przy tym niż myślałam. Jedyny plusem jest jednak to, że przełożyła nam termin recenzji! Zlitowała się! Nie to, żebyśmy mieli zbyt mało czasu, bo dwa miesiące nim nie jest, ale jednak cieszę się, że nie będę musiała tego pisać na wariackich papierach. Chociaż temat już wybrałam! Po zajęciach spontanicznie pojechałyśmy z dziewczynami do sklepu, w którym są świetne ciuchy za naprawdę niewielką cenę. Jest to coś w rodzaju lumpekso-outletu, w którym można znaleźć po jednej, po dwie sztuki danej rzeczy, jednak są one w dobrym stanie z metkami. Trzeba mieć czas oraz siłę, żeby trochę tam poszperać, ale na pewno warto. Ja dzisiaj byłam w roli towarzysza ze względu na mój pusty portfel, ale na dniach na pewno tam skoczę. Może wybiorę coś dla mamy? Dobrze by było mieć już prezent dla niej z głowy! Następnie poszliśmy na rynek na jarmark, dziewczyny piły grzańce, ja ze względu na to, że tego nienawidzę (wprost nie cierpię wina), zamówiłam sobie gorącą czekoladę z bitą śmietaną, którą okropnie się zasłodziłam. Ale chociaż posiedziałyśmy, ogrzałyśmy się i pogadałyśmy. Nie mam pojęcia jakim cudem w tamtym roku nie byłam ani razy na jarmarku. Klimat jest cudowny! Muszę jeszcze raz odwiedzić wszystkie stoiska wieczorem, kiedy jest już dość ciemno, a jedynym oświetleniem są piękne światełka, które o tej porze wyglądają przecudnie. Sylwester jest już opłacony, bardzo się na niego cieszę. Myślę, że nie będę przywiązywać dużej wagi co do stroju, wybiorę coś pewnie z szafy. Ewentualnie skoczę do moich ulubionych lumpków i może coś ciekawego wyszperam. Wam też tak szybko leci czas? Cholera, jeszcze dokładnie pamiętam, jak latałam za prezentami w tamtym roku, jak wyjeżdżaliśmy do Niemiec na święta, jakiego nieszczęsnego miałam sylwestra... Masakra. Nigdy ten czas tak nie zasuwał, czuję, że trzeba go wykorzystywać na milion procent. 
   Już 16 grudnia muszę być w miarę zdecydowana na specjalizację. Czy jest ktoś tutaj, kto również studiował Finanse i Rachunkowość i może mi coś doradzi? Do wyboru mam: Rachunkowość i Auditing, Rachunkowość i Podatki, Rynki Finansowe, Zarządzanie Finansami oraz Ubezpieczenia i Bankowość. Jestem w ogromnej kropce. Rynki odpadają! Ani trochę mnie to nie interesuje, i wiem, że będę się męczyć. Najrozsądniejszym wyborem byłoby coś z rachunkowością, myślałam konkretnie nad podatkami, ale z drugiej strony ta rachunkowość, którą tak ciężko mi się uczy...Choć wiem, że jak posiedzę, poćwiczę, to jest w stanie nauczyć się wszystkiego. Ale jednak najciekawszą opcją dla mnie są te Ubezpieczenia lub ewentualnie Finanse. I teraz największy dylemat ever - rozsądek czy zainteresowania? Już raz poszłam za rozsądkiem - wybierając kierunek studiów. Może teraz czas na to, aby zacząć uczyć się tego, co chociaż trochę wydaje mi się ciekawe? Co Wy o tym myślicie? Macie jakieś zdanie o tym, doświadczenie? Byłabym wdzięczna, za jakiekolwiek rady. Z drugiej strony podobno ten cały wybór specjalizacji nie jest aż tak ważny. Tzn. w CV i tak nie ma wzmianki o specjalnościach, jedynie o uczelni i kierunki. Drugą sprawą jest to, że kończąc studia mamy tylko i wyłącznie papierek - wszystkiego uczymy się tak naprawdę w pracy. Uwierzcie mi, najczęściej z zajęć wychodzę z tym z czym przyszłam. A to co my robimy, i tak ogromnie różni się od tego czym będziemy się zajmować w zawodzie. Absurd? Jasne, że tak.
    Idę zaraz zjeść moją najukochańszą, najlepszą, najpyszniejszą zupę pomidorową, a potem pouczę się do testu z Owinu. Nic konkretnego nie robię, a czuję się tym wszystkim zmęczona. Jak to jest?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz