poniedziałek, 14 grudnia 2015

Trochę o moich postanowieniach.

 
     Już 5 dni nie pisałam? Kiedy to zleciało? W czwartek praca, w piątek egzamin z Owinu, zakupy i szukanie prezentów, w sobotę to samo, cała niedziela w pracy, i o to jestem dopiero teraz. To i tak, ze odpuściłam sobie dzisiaj ubezpieczenia i rachunkowość - kompletnie nie chciało mi się ruszyć dupy, a i tak z ubezpieczeń są to ostatnie zajęcia, na których dwie grupy przedstawiają prezentację na dany temat, a na rachunkowość i tak za bardzo się nie przygotowałam, a jedną nieobecność mogłam wykorzystać. Na rynki finansowe za to pójdę, bo już raz nie byłam. A i tak najczęściej nie trzyma nas tam dłużej niż godzinę, bo samej jej się nie chce siedzieć. Recenzja przełożona - pisałam już? Może, ale i tak to cudowne! Egzamin z Owinu zaliczony, dał te same pytanie, co rok i dwa lata temu, w tym tygodniu zostało jeszcze te nieszczęsne kolokwium z finansów. Tym razem to ja liczę na to, że da to samo co innym grupom, i naukę ograniczę do minimum. Zwłaszcza, że te 25 zagadnień są baaaaardzo czasochłonne do opracowania, już nie mówiąc o nauce. Ale mimo wszystko myśl, że to ostatni tydzień zajęć przed świętami, a za 1,5 tygodnia będę już w Niemczech jakoś znacznie umila czas. Wszystkie prezenty praktycznie już kupione, za to mój portfel ogromnie ucierpiał, oj ucierpiał. Ale to nie jest moim zdaniem aż tak ważne, miło jest sprawić komuś coś, co się spodoba i wywoła uśmiech.
    Pod koniec stycznia będziemy musieli znaleźć inne mieszkanie, albo szukać współlokatora za mojego brata, który się wyprowadza. A nie ukrywam, że ta lokalizacja, w której aktualnie mieszkam jest jak dla mnie wymarzona: budynek, w którym mam języki, znajduje się 10 m przed moim blokiem, a do pracy mam 3-4 przestanki. Choć i tak być wybrednym w wyborze mieszkania we Wrocławiu nie popłaca, bo ceny są kosmiczne i kompletnie nieadekwatne do standardów. No ale cóż, każdy chce zarobić. To jest bardzo dobry interes. Wziąć kredyt, kupić mieszkanie, wynajmować, podczas gdy wynajmujący spłaca Ci kredyt, być może Ty coś jeszcze z tego dostaniesz, a mieszkanie i tak jest Twoje. Słowo klucz  brzmi jednak - kredyt. Cóż trzeba zrobić aby go dostać? Mieć odpowiednią zdolność kredytową. A skąd ta zdolność kredytowa? Ano z dobrze płatne pracy. W jaki sposób znaleźć dobrą pracę? To jest właśnie PYTANIE. Biedny nasz żywot, oj biedny.
    Już powoli "opracowuję" swoje postanowienia noworoczne! Trzeba jakieś mieć. Póki co priorytetem jest wzięcie się za siebie, za swoje ciało. Praktyczny brak sportu oraz pozwalanie sobie na bombowo-kaloryczne zachcianki dało się we znaki. A i dla zdrowia lepiej jest trochę się poruszać, czy zdrowiej odżywiać. Może kogoś namówię na fitness co najmniej raz w tygodniu? Samej ciężko się zmotywować, razem jest to dużo łatwiejsze. Mój cellulit na tyłku, którego jeszcze kiedyś praktycznie nie było, teraz musi zniknąć. Drugą rzeczą jest brak poprawek z żadnego przedmiotu. Tak, tak, pokonam tę rachunkowość! Zwłaszcza, że już nieraz udowodniłam sobie, że jeśli chcę, to potrafię. Prawda moja czwóreczko z matmy finansowej? Wziąć się po prostu za wszystko odpowiednio wcześnie. Wiem, że dam radę. Trzecią rzeczą jest odłożenie trochę pieniędzy. Przyjdzie styczeń, a wraz z nim czas, w którym na szczęście nie zapowiadają się żadne wydatki na prezenty, ani inne, i już z R. powiedzieliśmy sobie, że będziemy odkładać pieniądze na konto. To też da się zrobić. Zwłaszcza, że wbrew pozorom mamy do tego warunki. Czyli następna moja wypłata w większości zostanie przeznaczona na konkretnie, bliżej nieokreślony cel. Najprawdopodobniej na auto. Moje biedne, nieużywane prawo jazdy siedzące w portfelu na coś musi się przydać. A czwarta rzecz? Jeszcze nie wiem, ale na pewno coś przyjdzie z czasem. A zobaczycie jak miło będzie otworzyć tę notkę za równy rok, i albo trochę wyśmiać, to co tutaj piszę, albo przybić sobie samej piątkę i pogratulować sukcesu. Trzeba coś zacząć w końcu robić, a nie bezczynnie wegetować. Tamten rok przeleciał mi na nic nie robieniu, a fakt, że tak cholernie szybko on minął sprawia, że uświadomiłam sobie coś na temat ulotności chwili. Aż nie chce mi się myśleć co będzie choćby za 10 lat. Chciałabym się na tych moich 20 latach zatrzymać. Naprawdę. Tak mi dobrze.

    Jeszcze trochę!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz