sobota, 19 grudnia 2015

Such a lazy day.

    
    Takim późnym wieczorem postanowiłam, że coś tu jeszcze dzisiaj naskrobię. Dni zleciały na nie robieniu niczego konkretnego, praca, w końcu wolne!, wczoraj piwko, dzisiaj leniuchowanie, a jutro cały dzień w pracy. Tak mi się nie chce! Mam okropnego lenia. A drugą sprawą jest to, że przez tą głupią presję, ta praca nie sprawia już mi takiej przyjemności. No kurde, to nie ode mnie przecież zależy ile klientów do mnie podejdzie. To prawda, że na sprzedaż mam duży wpływ, w końcu najczęściej ode mnie zależy to jak przedstawię produkt, i czy ktoś się na niego skusi. Ale jeśli NIE MAM komu czegokolwiek zaproponować, no to kurde, siłą rzeczy nie jestem w stanie wepchnąć nikomu. Mam podejść do kogoś i przyciągnąć go do stoiska? Yhh... Już i tak przestałam się tym przejmować. Póki co wciąż jest mi tam w miarę dobrze, ale nie byłoby dla mnie problemem poszukanie czegoś innego. Odkąd w ogóle zaczęłam pracować, to stałam się bardziej na to otwarta, i szczerze mówiąc, nie wiem czy mogłabym już nic nie robić. Nawet teraz czasem pomimo, że i tak już nie mam tak dużo wolnego czasu, to się nudzę, jeśli nie zajmę się niczym konkretnym. 
    Miałam iść dzisiaj do fryzjera. No właśnie - miałam. Chciałam poprawić te moje refleksy, ale Ż. zadzwoniła do mnie i powiedziała, że niestety nie ma u niej wody. A w sumie zależało mi, żeby zrobić je teraz, jeszcze przed świętami, a wątpię, że przez te dni znajdzie się jakikolwiek termin. No ale trudno, siła wyższa, na którą nie mamy wpływu. I coś dzisiaj jest jakiś dzień pechowy co do wody, bo od kogoś z wyższych pięter zaczęło do naszych mieszkań przeciekać woda, sufit w łazience mamy w zaciekach. Ten urok życia w bloku.
    Idę zaraz spać. Umyję szybko naczynia i idę spać. Kompletnie się dzisiaj nie wyspałam. Obejrzałam przedtem "Szósty zmysł", i poczułam się senna. Jeszcze tylko 5 dni! Sama nie wiem, dlaczego czuję się taka szczęśliwa na ten świąteczny czas, ale myślę, że ma to duży związek też z tym, że spotkam się z mamą chociażby. Choć na częstotliwość naszych spotkań w tym roku nie narzekam. W przyszłym będzie pewnie gorzej, ale myślę, że uda się pogodzić te rzeczy. Jak się chce - to się da, i tyle. I PRAWIE zaczęłam pisać recenzję! Mówię prawie, bo co prawda wzięłam się za czytanie tego artykułu takie dokładniejsze, ale i tak, opracowywać mój plan "wydarzeń" i wszystko po kolei zacznę dopiero w poniedziałek. Zostało i tak bardzo mało czasu, a muszę to napisać. I tak zapewne nie będzie w stanie sprawdzić blisko kilkuset recenzji w kilka dni, ale napisać to jakoś trzeba. Na ocenie mi jednak nie zależy. 
    Na początku pisałam, że mam pomysły na notki. Przyszło co do czego, to kompletnie nie wiem, co ciekawego stworzyć. Myślę, że najlepsze pomysły przychodzą spontanicznie, dzisiaj jednak moja kreatywność spoczęła na laurach. Muszę poprzeglądać blogi, i się czymś zainspirować. Może jakiś Christmas Tag? I chciałabym zmienić szablon bloga, ale póki co nie jestem w stanie nic ciekawego zrobić... Photoshopa nie mam, a i tak jakbym miała, to musiałabym przypomnieć sobie mnóstwo rzeczy. "Marzy" mi się taki zwykły, prosty, skromny, klasyczny szablon. No i w końcu będzie to powiedzmy "autorskie". Znacie może jakieś dobre programy oprócz PS, w których coś tam będzie można stworzyć? Dajcie znać, będzie super. No a teraz wzywają mnie naczynia w zlewie (chwała zmywarkom, i zazdrość ich posiadaczom) a potem cieplutkie łóżko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz