środa, 24 lutego 2016

Po integracji!


A tak pomyślałam, że coś tutaj napiszę. Pewnie będzie to króciutki post, ale takie też mogą się zdarzyć. Wczoraj byłam na spotkaniu integracyjnym mojej nowej grupy. I wiecie co? Nie liczyłam na to, że przyjdzie co najmniej połowa osób, która się zadeklarowała. Przyszli wszyscy, a nie wiem nawet czy nie więcej. W sumie było nas jakoś osiemnastu. I przezajebiście się bawiłam! Mega mi się podobało. Super się gadało, dużo śmiechu, dużo piwa, świetni ludzie. Wiadomo, że wszystko będzie wychodziło w praniu, zwłaszcza, że poznałam w sumie dopiero połowę grupy, ale fakt, że udało nam się zorganizować spotkanie w dość szybkim tempie, dodatkowo na którym nie pojawiły się 3 osoby, już o czymś świadczy. Tamta grupa nie była zła, ale do tej pory, czy to w gimnazjum czy liceum, miałam tak rozbite klasy, że nie dało się nic zaplanować. Tym razem było inaczej, i mam nadzieję, że wszyscy będziemy żyć w zgodzie. Miałam też wykład na 10. Nie poszłam... Chciałam iść, ale tak nie chciało mi się wstawać, że lenistwo wygrało. Na następne będę już chodzić. Postaram się jak najszybciej uzupełnić notatki, a resztę ogarniać na bieżąco. Może nie będzie tak źle, ale zaliczenie z Bankowości od 60% mnie dobiło. Ale dam radę, kto jak nie ja?! Dzisiaj jeszcze do pracy, cholernie mi się nie chce. Jeszcze staram się oszczędzać głos, bo wydawało mi się, że wczoraj nadwyrężyłam moje struny głosowe. Raz miałam tak po półmetku, po nim, przez kilka dni nie mogłam wydobyć z siebie głosu. Oby (odpukać!) nie było tak tym razem. Wczoraj odbyło się też nasze pierwsze seminarium. Jestem zadowolona, że wybrałam akurat tą babeczkę, bo widać, że maksymalnie się angażuje w swoich podopiecznych, dodatkowo zakres tematów do wyboru jest spory, więc myślę, że każdy znajdzie coś dla siebie. Zwłaszcza, że jest nas jedynie szóstka - będzie mogła się skupić o wiele bardziej, niż przy dwudziestoosobowej grupie, i poświęcić każdemu odpowiednio dużo czasu. Powoli testuję nowy podkład mineralny, ale pełną recenzję postaram się dać w przeciągu kilku dni.
    Jest dobrze. Tzn. wiadomo, zawsze znajdzie się coś do poprawy, ale ja staram się naprawdę cieszyć tymi najmniejszymi rzeczami. Nie wymagam zbyt wiele od życia. Nawet jak narzekam tutaj w praktycznie każdej notce - to jest naturalny odruch każdego człowieka. Jakoś trzeba sobie z tym radzić. Ale cieszę się ogromnie, że tak to się wszystko potoczyło. W swoim czasie przeżywałam koszmar, nikomu tego nie życzę. Naprawdę. Nawet największemu wrogowi. I mimo, że już teraz pisząc o tym tutaj nie odczuwam tego aż tak bardzo, trochę nawet już odrzuciłam to z pamięci, to na pewno w jakimś stopniu oddziałało na mnie i na mojej psychice. Jeśli możecie spać spokojnie, doceńcie to. Macie przeogromne szczęście.
    Zmykam się ogarniać! Moje lenistwo mnie przeraża...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz