środa, 3 lutego 2016

Do przodu!

    
    Jak te dni szybko lecą! Nie miałam coś siły tutaj nic pisać, zaliczenia całkowicie mnie pochłonęły. I wiecie co? Został już tylko jeden egzamin! Dokładniej z rachunkowości, za tydzień w poniedziałek. Póki co wszystko zaliczone do tej pory, i oby (odpukać!) było tak do samego końca. I tak niektóre rzeczy zdawałam pewnie fartem, no ale, komu to się nie zdarzyło na studiach. Nie ma czym się chwalić, jeśli chodzi o oceny, ale nie one są przecież ważne, w tym całym papierku na zakończenie. Już za niedługo trzeba będzie wybrać promotora, aż mi się nie chce o tym wszystkim myśleć. Noe grupy już utworzone, u mnie będzie ok. 37 osób, co wydaje się być sporą liczbą. Smuci mnie to najbardziej, że nie będę już się widywać z osobami ze starej grupy, no ale nowi ludzie też mogą być ciekawi. Zobaczymy jak będą wyglądać zajęcia w tej specjalizacji, ale i tak cieszę się, że nie wybrałam rachunkowości. Zawsze mogę to wybrać na magisterce, a teraz nie czuję się w tym ani trochę mocna. A ze względu na kierunek, zajęcia z tego przedmiotu i tak będę mieć i tak. Wszystko wyjdzie w praniu, nie ma co się nad tym tak zastanawiać. 
    Na weekend byłam w Ząbkowicach, w między czasie przyjechała moja mama, w sumie sporo rzeczy jakoś się wydarzyło przez ten czas. Mamy nowa mikrofalówkę, mama kupiła mi też koszulę i bluzkę z Mohito, ja kupiłam sobie nowy stanik, a taki ten miesiąc znów biedny wyszedł, zwłaszcza, że będę musiała jeszcze odwiedzić ginekologa, itp. Ale już 10. będzie wypłata, zawsze to jakiś dodatkowy grosz. O! I najważniejsze! Musieliśmy dać ogłoszenie na miejsce w pokoju zamiast Łukasza. Daliśmy stosunkowo niską cenę, ale osobiście bałam się, że w 4 dni nikt się nie znajdzie. Jakie było moje zdziwienie, jak miałam ponad 30 odpowiedzi na facebooku, i sporo telefonicznie. Zaprosiłam wstępnie kilka osób, ale i tak wzięliśmy pierwszą oglądającą, bo nie mieliśmy czasu za bardzo, żeby bawić się w jakieś castingi. Na razie jest ok, mam nadzieję, że jakoś będziemy się dogadywać :) I tak planujemy znaleźć w miarę możliwości w czerwcu/na początku lipca jakąś kawalerkę. Zawsze to jakaś większa prywatność. I tak aż mi się nie chce myśleć, ile pieniędzy trzeba władować w czyjeś mieszkanie. Niestety kredyt to jest chyba jedyna możliwość, aby mieć dla siebie jakiś swój kąt. Zadłużyć się na całe swoje życie, żeby mieć kilka metrów kwadratowych dla siebie - masakra, no ale taka rzeczywistość. Znajdź do tego dobrą pracę, raty same się nie będą spłacać - marzenie. Aż zamiast motywować, to wszystko ciągnie człowieka w dół.
    W ogóle to z recenzji dostałam 8/10 pkt, i jestem baaardzo mile zaskoczona! Bałam się, że ten bełkot nie zostanie oceniony nawet na połowę punktów, ale nie jest źle. A jeszcze bardziej zaskoczyło mnie zaliczenie z finansów, a raczej jego wyniki. Nie wiem, czy wspominałam o tym jak mi poszło, ale wydawało mi się w każdym razie, że nie wyciągnę na tą tróję, bo babka jest wymagająca, i tak nas jeszcze straszyła, że tyle musimy umieć, że na 4 trzeba umieć ponad podstawowe rzeczy, a na 5 to już w ogóle! Ja źle napisałam jedno zadanie, drugie tak o, a trzecie wcale nie lepiej, ale jednak wykładowczyni doceniła moje możliwości i dała mi 4+! Co prawda tak pobłażliwie podeszła do większości osób, bo od czwórek i piątek aż się roiła, no ale i tak jest mega kochana. Z ubezpieczeń babka też wykazała się jakimś człowieczeństwem aż ponad moje oczekiwania, bo podobno obniżyła progi tak, żeby wszyscy zdali. Dostałam 3, i wydaje mi się, że dość naciągane, ale co tam, i tak się cieszę. Teraz tylko największa zagadka - egzamin z facetem, który zamiast rachunkowości, rysował na tablicy babki z cyckami. Tak - mój jedyny i ostatni wykład. Trzymajcie kciuki! A jak u was? Jak egzaminy?
    Idę zaraz robić obiad - rybę z ziemniakami i surówką. Oby wyszła dobra! A 12-stego lutego parapetówka u Justyny w Opolu! Nie mogę się doczekać. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz