czwartek, 7 stycznia 2016

Styczeń pełen zaliczeń.

   

    Przychodzę trochę pomarudzić. Nic ciekawego przez ten cały okres nie robiłam. Czyżby moje życie było takie nudne? Nie jest idealne pod tym względem, ale tak tylko wygląda w tych wszystkich notkach. Dopadła mnie taka trochę rutyna, dlatego wszystko wydaje się być takie same. Chciałam zmiany na nowy rok, co nie? A możemy poczekać z tym do czasu po sesji? Styczeń będzie MASAKRYCZNY. Kolokwia po kolokwiach, egzaminy po egzaminach, i to nie takie łatwe. Nie wiem jak ja dam radę, bo boję się bardzo. Ale muszę. Wiem, że jak chcę, to potrafię. Dzisiaj byłam w pracy, ale poprosiłam szefową, żebym oprócz niedzieli chodziła do niej dodatkowo tylko raz w tygodniu, a nie jak zwykle dwa. Zgodziła się, a ja będę mogła w większym stopniu skupić się na nauce. Zaczynam od jutra. Ale naprawdę. Dzisiaj jestem już dość zmęczona, jutro opracuję zagadnienia na ubezpieczenia i zrobię notatki na kolokwium z angielskiego. Coś tam się z tego poduczę, a jak zostanie trochę czasu to wezmę się za finanse. Od poniedziałku ruszam z rachunkowością, no i w międzyczasie muszę zacząć uczyć się z KAKu... Masakra. Aż mi się nie chce o tym myśleć. Byle to przeżyć. Najbardziej martwi mnie ta rachunkowość, bo okropnie poszło mi to pierwsze koło... Ciężko będzie nadrobić tyle punktów. Trzymajcie za mnie kciuki, błagam! 
    Uff... już trochę mi lepiej. Nie mogę się doczekać, jak będę pisała post o tym, jak to dobrze, że sesja już za mną, i że poszło wszystko ok. Udowodnię to sobie, że tak będzie. W ogóle to wkręciłam się ponownie w Dr House'a. Wspominałam już o tym? Oglądam sobie odcinki od początku, tak aby umilić w jakiś sposób czas. A wiecie co jest dzisiaj?! Kolejny odcinek PLL! Co prawda dopiero zostanie (został?!) wyemitowany w USA, a ja wolę poczekać na napisy. Niby dobrze jest podszkolić sobie język oglądając właśnie seriale czy filmy w języku angielskim, ale to jest taki serial (kto ogląda ten wie), za którym trzeba bardzo nadążać. Obawiam się, że miałabym z tym problem, a zależy mi, żeby być ze wszystkimi informacjami i całą akcją na bieżąco. I wiecie co?! W końcu napisała i wysłałam wczoraj recenzje! Chociaż jeden ciężar odpadł. Co prawda termin był właśnie do wczoraj, ale spokojnie zdążyłabym to napisać jeszcze wcześniej. Zaczęłam jakoś po świętach, i tak coś tam po trochę pisałam w każdym dniu, a wczoraj jedynie dopisałam podsumowanie i sformatowałam. Nie jestem ani trochę zadowolona z tej pracy, bo nie pisałam jej z przyjemności, i mało co się przykładałam chociażby do stylu i informacji, które zagłębiając się głębiej w książki z bibliotece znalazłabym zapewne lepsze. No ale co zrobisz. I tak zadowolona jestem, że mam to z głowy. 
    Wiecie co, na prawdę w sumie mam wrażenie, że moje życie jest nudnawe. Nie jestem osobą, której wszędzie pełno. Ale lubię mieć jakieś zajęcie, pojeździć, pozwiedzać coś. Jak uda nam się kupić auto, to obiecuję sobie, że nie będę siedzieć na tyłku wtedy, kiedy będę miała trochę wolnego czasu. Moje uzależnienie od internetu też mnie coraz bardziej denerwuje. W tym roku kończę 21 lat, i przeraża mnie to. Okropne jest to, że od jakichś 2 lat nie robię nic nowego. Przez pewien czas czułam, że odpowiada mi takie nicnierobienie, zamulanie, i przeglądanie internetów. Ale życie jest za krótkie na to. Zanim tak całkowicie się ustatkuję, zanim założę rodzinę, chciałabym coś porobić, gdzieś pojechać, nie wiem, cokolwiek, byleby nie marnotrawić czasu. A potem nie będzie kiedy, bo praca, bo dzieci, bo coś tam. I zobaczycie za jakiś czas post o tym, jak to udało mi się spełnić swoje postanowienia! Lecę zaraz spać, dzień jednak trochę wymęczył. Oby mój zapał nie zgasł tak szybko!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz