czwartek, 14 stycznia 2016

Notka o niczym.

    
    Dwa razy zbierałam się, żeby coś napisać. Ale gdy tylko chciałam zacząć, rezygnowałam. Nie wiem dlaczego. Może to przez przygnębienie związane z tymi pieprzonymi zaliczeniami? Może dlatego, że nic nowego bym tutaj nie napisała? Nie wiem, tak jakoś po prostu. Właśnie przed chwilą wzięłam ciepłą kąpiel, w międzyczasie robię rachunkowość, ale coś ciężko mi idzie. Miałam dzisiaj zaliczenie z finansów, ale nic nie chcę na ten temat mówić. Po wylosowaniu pytań i po napisaniu byłam w miarę zadowolona, jednak gdy uświadomiłam sobie, że coś namieszałam, entuzjazm opadł, i przyszedł strach, czy to zdam. Nie chcę zawracać sobie teraz tym głowy. Zobaczymy w przyszłym tygodniu. Styczniu, zleć szybciej! Jutro może jeszcze z rana skoczę do jakiegoś lumpka, ot tak, z czystej przyjemności. Ale i tak trzymam się postanowienia, że chcę oszczędzać. Nie mam zbyt wielu wydatków na szczęście, a taki ciuszek z sh nie obciążą jakoś wielce mojego portfela. O ile coś znajdę, bo różnie to bywa. Jakoś zapał mi trochę zmalał do wszystkiego. Może to przejściowe? Oby. I już wiem jeszcze jakie mam postanowienie! Przede wszystkim MNIEJ FAST FOODÓW. Tak, trochę to zaniedbałam, i w tamtym roku w Mc bądź KFC byłam stosunkowo często. A da się bez tego żyć. Zwłaszcza, że jako dziecko nie ruszyłabym tego, mimo, że dla innych dzieciaków na wycieczkach była to główna atrakcja. Ale z drugiej strony, przez to przekonałam się do wielu warzyw, które kiedyś byłyby dla mnie nie do przełknięcia. Co prawda w fastfoodach jest tyle warzyw co kot napłakał, ale zawsze coś. Na szczęście nie odbiło się to jakoś znacznie na mojej wadze, ale już moja sylwetka nie jest w takiej kondycje jak kiedyś. Ale to jest do zrobienia, w końcu sobie obiecałam, że jak tylko egzaminy miną, biorę się za to. Wiem, że ostatnio notki są takie same a ja przynudzam, ale naprawdę nie mam weny ani siły na coś kreatywniejszego. Ale myślę, że to kwestia czasu. Jest mnóstwo tematów, które można wyczerpać w notkach, a jednocześnie przekazać coś konkretnego. Może wtedy byłby z Waszej strony jakiś odzew? Ciekawa jestem, czy znajdzie się choć jedna osoba, która czyta te wstrętne wypociny. Nie jest to głównym celem istnienia tego bloga, ale nie powiem - jest to miłe. Ale wiecie co? I tak wychodzę z podziwu, że już tyle notek napisałam. Nie jest to dużo w porównaniu do blogów kilkuletnich, ale nie spodziewałam się takie zaangażowania. Brawo ja! Gdyby tylko działo się w tym czasie coś ciekawego, co bym mogła tutaj opisać, to by było jeszcze lepiej. I chyba zapomniałam wspomnieć, że przed świętami byłam w końcu na poprawieniu refleksów. Jest dużo lepiej! Tzn. wciąż nie są one mocne jak przykładowo pasemka, ale właśnie o taki efekt chodziło. Zdjęcie dodam pewnie przy następnej aktualizacji moich włosów. Ale podciąć końcówki też by się przydało, więc planuję odwiedzić fryzjera niedaleko, w nowo wybudowanym Kauflandzie Coś kojarzę, że wcale nie biorą za to milionów, ale się okaże. 
    I sami widzicie, jakie wychodzą zwyklakowe notki. No nic, tego czasem też mi po prostu potrzeba. Nie macie bloga, a macie ochotę czasem się konkretnie wygadać (nawet o bzdurach), a nie bardzo macie takiej osoby? Załóżcie go! Mówię Wam. A! I w końcu we wtorek odbyła się premiera PLL (na filmwebie była błędna data), jestem już po najnowszym odcinku, i choć akcja nie powala, i pomimo, że jest to odgrzewanie odgrzewanego kotletu, to wbrew innym opiniom, wciąż chętnie to oglądam. Szkoda tylko, że trzeba czekać kolejny tydzień na nowy odcinek! Nie macie co robić z czasem? Zacznijcie oglądać, uzależnienie gwarantowane. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz